Menu
szycie-w-miedzyczasie.pl
  • Strona główna
  • O mnie
  • O szyciu i życiu
  • Filozoficznie
  • Zwariowana mama
  • Radosna twórczość
  • Sposób na…
szycie-w-miedzyczasie.pl

Bo deser nie zawsze smakuje tak samo

Napisano dnia 29 stycznia 201811 kwietnia 2019

Panuje przekonanie, że niemowlak większą część dnia przesypia, dając swoim rodzicom czas na zajęcie się czymkolwiek innym niż ogarnianiem tegoż niemowlaka.

To jakaś bzdura – pomyślałam stojąc w przedpokoju przed drzwiami sypialni i nadsłuchując. Właśnie przed chwilą przeprowadziłam akcję „czas na popołudniową drzemkę”, która polegała na tym, że chwyciłam dziecko, zaniosłam je do sypialni, wsadziłam do łóżeczka, dałam smoczek i zabawkę, przykryłam kocykiem i ulotniłam się z sypialni, zanim synek zorientował się, że znowu zrobiono z nim tę straszną rzecz – czyli położono do łóżeczka.

Przy sprawnym działaniu jest jakaś szansa, że zanim to do niego dotrze, na tyle skupi się na smoczku i zabawce, że nie będzie robil draki i zaśnie. Warunek jest jeden – nie może mnie być w pokoju. Bo jak jestem, to uważa, że to daje szansę na to, że wyjmę go z łóżka.

Chyba się udało – pomyślałam z nadzieją, gdy pełne protestu kwękanie powoli cichło. Po kwadransie odważyłam się zajrzeć do sypialni. Spał. Ufff – westchnęłam czując się, jakbym wygrała bitwę.

Oczywiście, to że zasnął, nie oznacza, że za chwilę się nie obudzi. Ale każda minuta snu to już sukces.

Z pewnym wahaniem weszłam do kuchni. Rzecz w tym, że od rana chodziła za mną chęć na coś słodkiego. W dodatku koniecznie z kokosem. Przeszukiwałam internet w poszukiwaniu inspiracji, ale wszędzie widziałam tylko ciasto z kremem budyniowym, na który z kolei zupełnie nie miałam ochoty. W jednej z książce kucharskiej znalazłam jednak przepis na krem z białej czekolady i migdałów.

Można by migdały zastąpić wiórkami kokosowymi – pomyślałam. – A krem wykorzystać jako nadzienie do ptysi…

Wprawdzie robienie ciasta ptysiowego nie pozwala na odrywanie się od tej czynności w dowolnej chwili gdyby coś się działo, ale postanowiłam zaryzykować.

Do garnka wlałam wodę i wrzuciłam masło. Gdy wszystko sie zagotowało – dodałam mąkę. Potem jajka. Ciastem napełniłam rękaw cukierniczy i czując się jak szef kuchni we francuskiej restauracji zrobiłam coś na kształt kretowisk na papierze do pieczenia. Wstawiłam blachę do piekarnika i w tym momencie…

– Łeeeeeee!!! – rozległo się z sypialni.

 – Ha – pomyślałam. – Idealnie. Ptysie się pieką, a ja mogę spokojnie nakarmić małego głodomorka.

Na dalszy ciąg przyszedł czas w okolicach kolacji. W okolicach – to znaczy mąż robił kolację, a ja krem kokosowy.
W kąpieli wodnej rozpuściłam dwie tabliczki białej czekolady, dodałam do tego mleko z mlekiem w proszku i wiórki. Gdy masa nieco stężała, rozkroiłam upieczone ptysie i napełniłam kremem.

Co za miły wieczór – pomyślałam. Dziecko śpi, siedzimy sobie z mężem na kanapie, on coś ogląda, ja czytam, a na dodatek jest pyszny deser…

 – Łeeeeeeeee!!! – rozległo sie z sypialni.

I owszem – wielokrotne wstawanie i lulanie nie jest jakoś szczególnie fajne. Pół biedy, gdy dzieje się wieczorem, gorzej, gdy w środku nocy. Ale nie mogę się oprzeć myśli, że duża część tego „miłego wieczoru” bierze się jednak z faktu, że jest nas troje. Wtedy nawet desery smakują jakoś lepiej.

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

©2023 szycie-w-miedzyczasie.pl | Powered by SuperbThemes & WordPress