… powiedziałam do męża.
– Fantastycznie… – wymamrotał mąż przez sen.
Dochodziła bowiem północ. Mąż spał już zmęczony wieczornymi przygodami z synkiem (półtorej godziny dzikich wrzasków z niejasnych powodów), a ja – też zmęczona wieczornymi przygodami z synkiem musiałam odreagować inaczej. Uszyłam więc mu spodenki typu „baggy”. Ponieważ okazały się bardzo wygodne, następnego dnia powstała druga para – w kratkę.
Brałam kiedyś udział w internetowej dyskusji na temat „czy szycie dla dzieci się opłaca?” i aż do tej pory byłam przekonana, że ani pod względem finansowym, ani pod względem czasowym się nie opłaca – szczególnie jeśli ubranka kupujemy z drugiej ręki.
Jeśli weźmiemy pod uwagę satysfakcję, radość z szycia i tym podobne sprawy – to oczywiście jak najbardziej warto, ale jeśli rozpatrujemy sprawę wyłącznie pod względem ekonomicznym, to lepiej zająć się czymś innym.
Szyjąc jednak pierwsze spodenki zaczęłam mieć wątpliwości. Już szycie czapki dało mi do myślenia – cała akcja trwała zaledwie pół godziny, łącznie z tworzeniem wykroju i wycinaniem wszystkiego z materiału. Spodenki były nieco bardziej skomplikowane, ale tylko nieco.
Korzystałam z wykroju i instrukcji umieszczonej tutaj. Miałam dość cienki żółty jersey, więc wzięłam dwie warstwy, bo w końcu idzie zima i spodnie powinny być ciepłe. Samo szycie okazało się zaskakująco proste i szybkie. Zwłaszcza gdy opanowałam wszywanie ściągacza i zrezygnowałam z użycia szpilek na rzecz klamerek po tym jak nie zauważyłam jednej szpilki i zablokowałam nią cały overlock.
Całość zajęła mi około godziny – uwzględniając w tym przerwy na zaglądanie do synka – czy aby na pewno śpi.
I ta właśnie godzina dała mi do myślenia. Bo niby kilka kliknięć na allegro i zrobienie przelewu zajmuje mniej czasu, ale:
1. Najpierw trzeba przejrzeć całą listę ofert
2. Potem obejrzeć, co oferują wybrani sprzedawcy oprócz wybranych spodenek, bo przecież nie ma sensu kupować jednych spodenek i płacić kilkanaście złotych za przesyłkę.
3. Następnie trzeba czekać na przesyłkę.
4. I ewentualnie pójść po nią na pocztę jeśli listonosz mnie nie zastanie w domu (a potrafi mnie nie zastać nawet jak się cały dzień z niego nie ruszam – wieczorem mąż przynosi awizo)
A tu godzina (przy odrobinie wprawy nawet krócej) i spodnie są – gotowe i na miejscu.
Zaraz, zaraz – ktoś może zapytać – a materiały? Przecież je też trzeba wybrać, kupić, odebrać z poczty…
Z materiałami historia jest zupełnie inna. Materiały w domu SĄ. Zawsze. I nie zanosi się na to, by ich zabrakło. Niektóre kobiety bowiem uwielbiają kupować buty. Inne namiętnie kupują materiały…
Fajnie wyszły ci te dziecięce spodenki:) Ja nie wiem czy bym się tego podjął bo w końcu to ma być ciuch dla małego dziecka. Na pewno ważną rolę odgrywa tu użyty materiał do szycia https://ctnbee.com/pl/kolekcje/materialy-do-szycia/ i zastosowanie odpowiednich ściągaczy. Jeśli ściągacze będą zbyt mocne to wtedy całość najprawdopodobniej będzie niewygodne i maluch nie będzie nosił takich ciuchów z przyjemnością.