Założyłam sobie ostatnio konto na Instagramie. Jak zresztą widać, bo na blogu wyświetlają się zdjęcia. W końcu jak już podbijać internet, to na całego.
Na razie zamieściłam tam zaledwie kilka zdjęć, ale już jakieś efekty są.
– Zaczynają mnie obserwować jacyś kompletnie obcy ludzie – mówię do męża.
– Lepiej uważaj – odpowiada mąż. – W internecie trzeba być ostrożnym.
– Myślę, że nie mam się czego bać. W końcu na moim profilu będą wyłącznie zdjęcia o szyciu…
Ale jednak mąż miał rację. Trzeba uważać. Zaczął mnie bowiem obserwować zupełnie nieznany mi sklep z materiałami do patchworku. Zagraniczny – dodajmy. I jeszcze miło skomentował jedno z moich zdjęć.
Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, żeby się domyślić o co im może chodzić…