Dochodzi druga. Właśnie udało mi się ululać synka na czas wystarczająco długi, by zjeść obiad. Z przerwami w tym jedzeniu, bo dzisiaj coś spanie nie idzie. Porannej drzemki w zasadzie nie było.
Miałam zrobić dziś różne rzeczy, ale jest dopiero druga, a ja już nie mam siły.
Mówią, że aby przetrwać chwile zmęczenia i zniechęcenia to trzeba mieć przed sobą jakiś cel.
No więc mam. Moim celem jest dotrwanie do spaceru, a potem kupienie na tym spacerze pasty do zębów.
Nikt nie powiedział w końcu, że ten cel musi być wyjątkowo ambitny…